Hej! Fajnie, że wpadłeś/aś. KWARANTANNA html zine jest przeznaczona na monitory komputerów. Do zobaczenia na większym ekranie!

GŁÓWNA

Kod słowo i obraz

praca: Alan Rath
Miłość, sztuka, poezja, polityka.
Kosmetyka i bebechy Internetu.
Kolejne wydania przeglądarkowego zina będą publikowane w miejsce poprzedniego, a zatem ściągnij sobie go na dysk. Plik ZIP przekopiuj do normalnego folderu, następnie kliknij w index.html by otworzyć go w przeglądarce.

DOWNLOAD (nie ma wirusów!)
KWARANTANNA#1
html
zine

manifest

Ziny do ściągnięcia w HTML są punkowe jak ja pierdolę.

Mam obsesję na punkcie przestrzeni publicznych i tego co można z nimi robić w kontekście artystycznym. Graffiti i street-art to – obok poezji oraz dizajnu – wielka miłość mojego życia. Malowałem na wrocławskich murach, wagonach pociągów, tramwajów, przęsłach kolejowych i na dachach bloków. Pogubiony, wrażliwy dzieciak z wielkiego blokowiska lat 90-tych. Szukałem guza i nabiłem go parę razy.

W web dizajnie fascynuje mnie wolność wypowiedzi i ekspresji, jaką on daje. Zupełnie jak street-art. Web dizajn to nie tylko "wolność od" (cenzury na social mediach chociażby), ale również "wolność do" - jego dynamika nie niszczy człowiekowi zdolności do koncentracji oraz jego samooceny. Strony internetowe dużo bardziej sprzyjają publikowaniu treści ambitniejszych - w przeciwieństwie do social mediów, które bywają clickbaitowe, idiokratyczne i wobec których jestem szalenie sceptyczny. Nauczenie się języków kodowania HTML i CSS jest potężnym aktem wyzwolenia się z korporacyjnych plantacji - posiadasz w ręku najpowszechniejsze narzędzie współczesnej komunikacji, które nie kosztuje nic - w przeciwieństwie do maszyn drukarskich.

Idea tego, że pewnych projektów wcale nie trzeba hostować na serwerze (za domenę i hosting płaci się kilkaset zł rocznie), że można po prostu napisać kod strony i pozwolić ludziom ściągnąć ją na swój komputer i otworzyć w przeglądarce, wydawała mi się absolutnie fascynująca. To, że w ten sposób nie musisz się liczyć z szybkością łącza lub zbyt dużą wagą plików. Że możesz komuś dosłownie "dać" swoją stronę, zgraną na dysk lub wysłać ją mailem (zamiast drukować swoją poezję na papierze - dla przykładu). I wreszcie to, że w ten sposób niejako wymuszasz na ludziach, by przeglądali Twoją stronę na dużym ekranie komputera, który daje nieporównywalnie lepsze doświadczenie obcowania z dizajnem, niż na małym ekraniku telefonu, od którego wszyscy są uzależnieni.

Taki sposób publikowania projektów napisanych w HTML, daje wszystkie korzyści jakie płyną z elektronicznego publikowania informacji, połączone z potencjalnymi korzyściami płynącymi z nie publikowania ich w sieci, dla dostępu publicznego. Powyżej znajduje się link do ściągnięcia tego (#1) numeru Kwarantanny na swój komputer. Kolejne numery będą znajdować się pod tym samym adresem, który widnieje teraz na pasku Twojej przeglądarki, zastępując w ten sposób poprzednie.

@jakub_skaza

mama-nekin
+/- 444 zł

HTML. Libertariański język komunikacji

Prawie jak manifest

Low life / High Art

Kilka nietanich wzruszeń

Śmierć w Internecie

Ciekawy netowy performens

Sztuka niepokojąco współczesna

Musimy porozmawiać panowie

Ławeczka z Gajosem i grzyby

O przebaczeniu, empatii i psychodelikach

Bezwstydny wizualny snobizm

Cukierki dla oka i nostalgia

Wystawa malarstwa Adolfa

+ wegetariański poczęstunek!

Siatki - kompozycja typograficzna

Trening z kompozycji na siatkach

Sexy przedmiot numeru

Eyegasm

"Jakub Skaza pokazał mi prawdziwą podszewkę wszechświata. Matrix ma kratkę przezroczystości plików PNG. Kto by pomyślał!"

Andrew Tate
Hustlers University

- Kiedy umrę, zobaczę podszewkę świata.
Drugą stronę, za ptakiem, górą i zachodem słońca.
Wzywające odczytania prawdziwe znaczenie.
Co się nie zgadzało, będzie się zgadzało.
Co było niepojęte, będzie pojęte.
- A jeżeli nie ma podszewki świata?
Jeżeli drozd na gałęzi nie jest wcale znakiem
Tylko drozdem na gałęzi, jeżeli dzień i noc
Następują po sobie nie dbając o sens
I nie ma nic na tej ziemi, prócz tej ziemi?

Gdyby tak było, to jednak zostanie
Słowo raz obudzone przez nietrwałe usta,
Które biegnie i biegnie, poseł niestrudzony,
Na międzygwiezdne pola, w kołowrót galaktyk
I protestuje, woła, krzyczy.

Czesław Miłosz "Sens"

Nowe w moim portfolio:

Salto w tył

To jest strona, którą kodowałem ostatnio dla warszawskiej agencji Bystro. To i jeszcze jedno zlecenie– nazwa i logo dla portalu telemedycznego nad którymi aktualnie pracuję – są dość ważnym przełomem dla mnie. Mocne pozycje w portfolio dla kogoś, kto buduje sobie nowe życie i nową tożsamość i musi wypozycjonować siebie na rynku jako profesjonalista.

Symbolicznie mocne gówno dla kogoś, kto jeszcze 10 lat temu był pogrążonym w depresji i stanach lękowych, nietrzeźwym neurotykiem, którego największym życiowym sukcesem było wyjście po połowie kary z więzienia.

HTML 🌐 najbardziej libertariański język komunikacji

Strony internetowe to, po dziś dzień, najbardziej wolnościowe, egalitarne i skuteczne narzędzie komunikacji jakim dysponuje człowiek XXI wieku.  

Dokładnie tak, strony internetowe. Te, których adres wklepujesz w przeglądarce. Nie aplikacje na telefoniku; nie konta na mediach społecznościowych; nawet nie te strony, które należą do wielkich koncernów (np. dziennikarskie); a także nie te, które są globalnymi aplikacjami webowymi (np. Onlyfans), czyli takimi, które obsługuje się z poziomu przeglądarki.

Strony tworzone przez ludzi i dla ludzi. Kiedyś nazywano je blogami, ale nie chodzi przecież tylko o słowo pisane. Strona może służyć publikacji zdjęć, video, plików audio, animacji i obiektów 3D. Strona może być potężnym narzędziem dla artysty, poety, fotografa, publicysty, kucharza, pisarza, matki chcącej podzielić się swoimi poradami dla innych matek, intelektualisty – można by wymieniać i wymieniać.

Dlaczego HTML jest najbardziej wolnościowy i egalitarny?

Wolność i własność – dwa nierozerwalne pojęcia. Nie posiadając niczego, nie jesteś de facto człowiekiem wolnym. Choć z konserwatystami mi nie po drodze, to już ś.p. Krzysztof Karoń genialnie zwracał na to uwagę. Aby mówić o jakiejkolwiek realnej wolności, nie wystarczy libertariańska „wolność-od” (Przyzwyczaj się; U mnie usłyszysz dużo wewnętrznych sprzeczności, jak u każdego, kto wyszedł poza myślenie symboliczno-ideologiczne). Albowiem jako osoba wywłaszczona, nie będąca posiadaczem dóbr lub ich symbolicznej reprezentacji, czyli pieniędzy, za które możesz się dobrami wymieniać z innymi ludźmi, do czego sprowadza się Twoja wolność? Jaki jest margines wyborów jakich możesz dokonać?

Wegetujesz. Masz wolność do tego, by podrapać się po tyłku, będąc gołodupcem.

A zatem skoro o własności mowa, w przypadku stron internetowych, to Ty jesteś posiadaczem owego medium. Ty jesteś posiadaczem kodu, tekstu i plików graficznych, które razem – jako dokument HTML – tworzą stronę internetową. Owszem, musisz wykupić domenę i miejsce na serwerze, ale tutaj niema monopolistów. W przeciwieństwie do jedynego Facebook'a i jedynego X'a, są tysiące firm na świecie, które konkurując ze sobą, oferują ową usługę (na marginesie – domena nie jest konieczna, można wejść na stronę wpisując sam numer IP, ale nie badałem jeszcze tego tematu bliżej).

W przypadku mediów społecznościowych, mediów tradycyjnych – radia i telewizji – a także prasy i wydawnictw książkowych, to nie Ty jesteś właścicielem medium. Media społecznościowe mają swoją mglistą politykę, na którą się powołują, by kasować treści, które ich właścicielom się nie podobają. Konto masz, jutro możesz go nie mieć, gdy powiesz o trzy słowa za dużo. Wie o tym każdy, kto myśli samodzielnie i krytycznie – na pewno co najmniej jeden z Twoich ulubionych intelektualistów lub publicystów spotkał się z cenzurą albo wręcz stracił konto.

Dlaczego egalitarne?

Ponieważ bariera wejścia jest dużo niższa, niż w mediach tradycyjnych. Nie każdy Kowalski ma szansę znaleźć się na łamach prasy, radia lub telewizji. Nie każdemu wydawca wyda książkę, a wydać samemu to jest konkretny koszt – na pewno większy, niż opłacenie domeny raz do roku. Wystarczy tylko wykupić usługę na platformie z gotowymi szablonami, zlecić to komuś (myślę, że wciąż tańsze niż wydanie i dystrybucja książki) lub napisać stronę samemu.

A postawienie prostej strony to zadanie, któremu będziesz w stanie sprostać po 6-godzinnym kursie.

Ktoś mógłby powiedzieć: ale każdy Kowalski może założyć konto na mediach społecznościowych i tam dzielić się swoją myślą lub swoją twórczością. I to jest za darmo!

Tak, ale to nie Ty jesteś posiadaczem konta. I tu zataczamy koło. Widzisz, kiedy ja mówię, że strona www jest najbardziej wolnościowym medium jakim dysponuje człowiek XXI wieku, to wcale nie mam na myśli, że jest ona najwygodniejszym albo najtańszym spośród istniejących.

Wszystko co wartościowe, jest co najmniej trochę trudne

Bo w wypromowanie swojego adresu www trzeba włożyć trochę wysiłku. Reklama w Internecie, vlepki lub ulotki i systematyczna praca, aby treści wybiły się na pierwsze strony wyszukiwarki. Ale wciąż jest to treść i zawierający ją kod, którego Ty jesteś posiadaczem. Ryzyko, że ktoś Ci go skasuje, bo coś mu się nie spodoba, jest nieporównywalnie mniejsze, niż na social mediach. A zasięg jest potencjalnie potężny – cały kraj i cały świat.

Choć zdarzają się niesmaczne wyjątki – platforma hostingowa Cyberfolks skasowała stronę inicjatywy antywojennej, która znajdowała się na ich serwerach, a która została założona w dość gorącym momencie konfliktu Rosja-Ukraina m.in. przez dr Leszka Sykulskiego. Nie czytałem jej, ale znając pobieżnie działalność Pana Sykulskiego nie wydaje mi się, aby znajdowały się na niej treści uderzające w moralność lub zdrowy rozsądek.

Renesans Intersieci – aby „sieć” była siecią, a nie piramidą

Polecam Ci ściągnąć program VS Code, wybrać któryś kurs HTML i CSS i poznać podstawy kodowania stron. Nawet jeżeli nie zamierzasz wiązać z tym swojej przyszłości zawodowej. Jeżeli jesteś osobą twórczą albo wyrażającą niepopularne opinie, owa umiejętność może Ci się kiedyś przydać. A nawet jeżeli nie, to zrób to dla samej przyjemności widoku tego, jak spod Twoich palców, które stukają linijki kodu, wychodzi forma tekstowo-wizualna, która za chwilę będzie dostępna całemu światu. Jest w tym coś magicznego :)

Jeżeli nie chcesz stukać kodu, są wspaniałe i bardzo profesjonalne narzędzia, które generują czysty kod przy pomocy wizualnego drag and dropa: płatny Webflow i opensource'owe, darmowe Webstudio. Aczkolwiek uprzednie obejrzenie kursu jest wskazane, aby rozumieć logikę działania HTML i CSS.

@jakub_skaza

Poczytaj więcej moich rozkmin o sieci i web dizajnie:

Czysta poezja o życiu

🤰

🎒🏫 łapka w górę

👫👫👫👫  

👩!

👰 subskrypcja

🤰🍼

🖊

👷 🍽 🛌👷 🍽 🛌 👷 🍽 🛌👷 🍽 🛌 👷 🍾

👴 👴 👴 👴 👴  

⛪ 🕱 dzwoneczek

low life
high art
low life
high art
low life
high art
low life
high art
low life
high art
low life
high art
dobre gówno
Maarten Baas
Gęsia skórka.

Fascynująca jest zdolność męskiej energii libidalnej do sfetyszyzowania wszystkiego. Od kobiecych stóp po stare osiedlowe windy. Wiem, że trudno będzie Ci w to uwierzyć, ale na YouTube istnieje subkultura ludzi, którzy zwą siebie windziarzami. I nagrywają filmiki z przejazdów windami Zremb, zwanymi również "osiedlówkami". To właśnie te filmiki zainspirowały mnie do stworzenia strony OsiedlowaWinda.pl.

Franco was hanging from a noose, swinging slowly for hours, in our studio in New York. Thousands of people watched the scene without knowing if it was real or fictitious. The spectators unknowingly became the subject of the work.

Śmierć w Internecie.

https://0100101110101101.org/no-fun/

Cholerna sztuka współczesna.
Nie chcę znać prawdy o sobie, chce mieć św. spokój.
Mogliby namalować coś ładnego!

No Fun is a 15-minute video where we simulated a suicide and filmed the reactions of those watching. It was staged on a popular website that connects random people from all over the world for webcam-based conversations.

Jażysz
jażysz
kurwa
jażysz
?
Skoro poszliśmy się odlać na podwórku w centrum i znaleźliśmy tomiki poezji w ścianie, to otwórzmy jeszcze jedno piwko i pogadajmy o sztuce...
Jestem zakochany w ludzkiej kreatywności w (prawie) wszystkich jej formach.
https://geogoo.net/
by: Jodi
Zapraszam na mój kanał.
Przypomnę tylko, że sztuka awangardowa nie rucha dzieci ;)

Duch epoki

kupa
mówi
pupa
mówi kupa
powtórz to jeszcze tuzin razy
Gracjan Roztocki śpiewa ci w uchu wewnętrznym
przez pół bożego dnia
proste melodie to choroba zakaźna
słodka propaganda
cofka do wieku dziecięcego
„faza analna” zawyrokowałby barytonem
niemiecki lekarz żydowskiego pochodzenia
kupiłem dzisiaj słodycze dla dzieci
pół metrowego tęczowego tasiemca
słodkie opłatki w kształcie pieniądza
tak
słodkie opłatki w kształcie pieniądza
bim
bam
bom
uderzenie w gong
padnij na kolana przed bożyszczem
skacz na koncercie
płacz i rzucaj staniki
bądź pionkiem
nie kwestionuj dziennika
policjant wskaże ci drogę
przed użyciem przeczytaj ulotkę
nie ignoruj gdy pupa mówi
kupa
zawsze możesz na siedząco sikać

z drugiego piętra piętrowego łóżka
podglądałem go przy umywalce w kiblu
jak obmywał z gówna i krwi
pakiet z dopalaczami
wniesiony w dupie do więzienia
z pracy na wolności
zza krat wyzierała łuna
przyprawiającego o depresję
budzącego do życia krwawego słońca

Ławeczka, czyli pokoleniowa reprodukcja patoli i psylocybinowa empatia do swoich rodziców

Spotkałem się ostatnio z bliskim ziomkiem, z którym straciłem kontakt na prawie 10 lat. On był alkusem o agresywnej osobowości, ja narkusem i drobnym złodziejaszkiem. Na pewnym etapie – gdy zacząłem dziesięcioletni okres transformacji osobowości – musiałem zerwać z nim kontakt. Dla własnego dobra. I jego chyba również.

Obaj pochodziliśmy z dysfunkcyjnych, przemocowych rodzin. Obaj o ponadprzeciętnym ilorazie inteligencji i ponadprzeciętnej wrażliwości. O wysublimowanych gustach estetycznych i kulturowych, które wyrzucały nas poza nawias grup rówieśniczych na dzielnicy. Zamiast chodzenia na mecze i ulicznych awantur, woleliśmy słuchać ambientu i oglądać filmy Davida Lyncha. Zazwyczaj naćpani – jak przystało na poranionych i cholernie pogubionych outsiderów.

Wykolejaliśmy się z wielką klasą. Mieliśmy przy tym dużo ubawu. Mariusz z ostrym poczuciem humoru, jaz moją głęboką refleksją o świecie. Rampa kolejowa na ulicy Stalowej. Albo ławeczka pod blokiem. Hektolitry piwa i kilogramy zioła. Czasami feta lub grzyby. Drwiliśmy z całego świata. Jest coś cholernie pociągającego w byciu wyrzutkiem i nawet zamierzam kiedyś napisać o tym esej, pod tytułem: „Racjonalizacje to nic. Romantyzacje to dopiero mechanizm obronny”.

Gdy ja na murze obok malowałem graffiti, Mariusz rozpalał grilla. Było zajebiście, dopóki przestało być zajebiście. Mariusz zaczął być agresywny po alkoholu, ja wjebałem się w opiaty.

Spotkaliśmy się po 10 latach –Mariusz trzeźwy, ja trzeźwy i w przededniu awansu do niższej klasy średniej (zawsze Mariusz mi stawiał, bo nie miałem grosza przy duszy). Zdecydowaliśmy, że po wielu wielu latach, zaliczymy wspólnego tripa na grzybach. Zasłużyliśmy na to.

Psylocybinowy wehikuł czasu i empatii

Grzyby, które udało mi się załatwić, okazały się zwietrzałe. Czekając na bombę, która nigdy nie weszła, Mariusz puścił film. Nie wiem, co nim kierowało i dlaczego akurat taki film. „Ławeczka” z Gajosem w roli głównej. Teatr Telewizji na podstawie sztuki jakiegoś rosyjskiego pisarza.

Grzyby tylko lekko nas smyrnęły. Nieco wyostrzyły percepcję. I na tak wyostrzonej percepcji obejrzeliśmy cały film, który rozgrywał się na ławce w parku. Film o karkołomnych, tragikomicznych podchodach kobiety i mężczyzny. Kobiety, która za wszelką cenę chciała znaleźć nowego partnera po rozstaniu z mężem. Mężczyzny, który za wszelką cenę chciał wylądować z nią w łóżku.

Obaj mieliśmy wrażenie – film wyprodukowano w latach 80-tych – że w aktorach widzimy naszych własnych rodziców. To ryło banie. Temat rodziców jest dla nas obu trudny, momentami bolesny.

„Ławeczka” okazała się być psychodelicznym wehikułem czasu. Śladowe ilości psylocybiny przeniosły mnie w lata PRL'u i w uwarunkowania kulturowe tamtego świata. Szczególnie uwarunkowania dynamiki damsko-męskiej, która była na poły uwolniona z okowów zwierzęcej walki o przetrwanie, ale w swojej istocie nadal była mocno zwierzęca. Ociekała estrogenem i testosteronem. Była pozbawiona samoświadomości i autorefleksji – i po dziś dzień zresztą jest, ale o tym później. Była pozbawiona autorefleksji i wciąż podlegała konwenansowi, czego dowodem jest to, że ludzie poznawali się, pieprzyli się ze sobą (najlepiej nietrzeźwo) i chwilę później brali ślub. Apotem oczywiście pojawiały się dzieci – czasem spłodzone podczas pierwszego spotkania. Tak właśnie powstawały PRL-owskie rodziny. Nikt mi nie powie, że to jest sposób łączenia się w pary gatunku rozumnego.

Kiedyś śluby były aranżowane przez rodziców – dyktowane w dużej mierze kwestiami ekonomicznymi (w klasach niższych) lub politycznymi (w klasach wyższych). A zatem walka o przetrwanie dyktowała zasady. Zasobny samiec z kilkoma krowami i koniem i zdrowa, młoda dziewczyna, która mogła urodzić jak najwięcej dzieci.

Potem – po rewolucji przemysłowej –dynamika damsko-męska została uwolniona od tych zasad survivalowych. Ludziom dano wolną rękę w doborze partnerów. Kiedyś decydowała ilość krów i rodzice, teraz – po dziś dzień– decyduje tak zwane „zakochanie” czyli zwykła ordynarna chemia, na którą również nie mamy wpływu.

A zatem wciąż dziedzina reprodukcji rządzi się dynamiką, nad którą nie mamy świadomej kontroli. Świadoma kontrola istniała przed rewolucją przemysłową, ale niebyła ona nasza, lecz rodziców. Potem zniknęła ona całkowicie, co musiało doprowadzić do katastrofy. Przecież większość rodzin stworzonych przez naszych rodziców i te tworzone obecnie przez nas, to jest totalna porażka. Chemia ewidentnie nie działa. A to, że rodziny rodziców były trwalsze niż nasze, wynika tylko i wyłącznie z tego, że oparty na wstydzie konwenans społeczny był silniejszy. Ludzie byli ze sobą do końca nie dlatego, że tworzyli zdrową relację, ale dlatego, że bali się/wstydzili się odejść.

Chemia robi nas w ch🚫ja

A jednak nie ma powrotu do tego, by to ktoś inny decydował za nas. Nawet jeżeli zdarzało się, że owe decyzje – konsultowane ze starszyzną plemienną lub znającym się na astrologii szamanem – były trafione. Historia nie działa w taki sposób. Możemy tylko iść naprzód wyciągając wnioski.

Musimy postawić krok naprzód, wychodząc poza chemię i pożądanie – podejmując świadome decyzje na własny rachunek (co nie oznacza, że konsultowanie ich z mądrymi ludźmi lub z astrologiem nie jest dobrym pomysłem).Dynamika damsko-męska XXI wieku powinna wyjść poza ćpanie dopaminowej chemii miłosnej i zrozumieć, że kobieta i mężczyzna to jest potężny układ scalony, który jest w stanie generować niesamowite rzeczy. Jeżeli tylko podejdzie się do tego z głową i z sercem. Bez dyktatu chemii.

Ponieważ nabieram coraz głębszego przeczucia, że chemia naprawdę nie jest najlepszą wskazówką doboru partnera. Człowiek XXI wieku powinien spróbować wycisnąć maksimum potencjału, jaki niesie ze sobą relacja kobiety i mężczyzny. Powinien zacząć ją rozumieć. I mam wrażenie, że w takim świadomym podejściu powinna decydować szersza paleta zmiennych, niż tylko prymitywne pożądanie zgrabnego tyłka lub statusu społecznego. Bo na takim etapie właśnie jesteśmy.

Pojęcie miłości ewoluowało bardzo mocno na przestrzeni setek i tysięcy lat – przykro mi konserwatyści, jesteście albo niedouczeni albo zaślepieni. Sposób myślenia i czucia człowieka jak najbardziej ulega zmianom, „natura ludzka” to jakieś śladowe ilości najbardziej fundamentalnych algorytmów. Wszystko ponadto podlega prawu ewolucji. Dla człowieka średniowiecza widok ścinanej głowy na miejskim ryneczku był rozrywką na miarę Netflix and Chill. Dzisiaj widok taki spowodowałby wymioty u większości z nas. I odruch empatii.

Ewolucja pojęcia miłości to krok doniosły. Bo to jest – obok właściwego systemu edukacji –jedyny sposób na to, by zbudować naprawdę zdrowe społeczeństwo i wielką cywilizację. Wszystko zaczyna się od dzieci. Od dzieci, które dostają w domu wspaniałe wsparcie lub metaforyczną pałą strachu i wstydu po łbie. Zdrowa rodzina to absolutny fundament i musimy już teraz zacząć zastanawiać się jak ją budować, gdy przestały działać bajki o piekle i o niebie, i co ważniejsze –kiedy ludzie przestali MUSIEĆ być ze sobą.

Ani konserwatywne religijne mrzonki, ani lewacka skrywana nienawiść do instytucji rodziny (wyniesiona z dysfunkcyjnego domu w przypadku większości lewaków de facto), nie przybliży nas do tego. Rodziny przyszłości nie będą zakładane na alkoholowym rauszu na parkowej ławeczce, jak chcieliby ludzie, dla których małżeństwo jako instytucja jest panaceum na wszystko. Świat jak zawsze uratują ludzie myślący i czujący – na przekór większości.

Albo nie zdołają tego zrobić i pogrążymy się w odmęcie anihilacji, która zawsze, ale to zawsze zaczyna się w domu, w którym rządzi przymus, strach i wstyd.

Moc przebaczenia i psychodeliki

To bardzo ciekawy przypadek. „Wiedzieć” na poziomie wyobrażeniowym, że Twoi rodzice byli ukształtowani przez określone uwarunkowania kulturowe to jedno, ale nieomalże doświadczyć tego – dzięki wyostrzonej biochemicznie percepcji oraz empatii – na psychodelikach, czując się jakbyś nieomalże tam był z nimi, to coś zupełnie innego. To wpada bardziej w doświadczenie niż wiedzę i pozwala na dużo głębsze zrozumienie i przebaczenie – jeżeli jest jakaś rana, którą potrzebujesz przebaczyć.

Psychodeliki, w tym przypadku w mikrodawce, mają niesamowity potencjał terapeutyczny. Grzyby to prawdziwie prometejski dar dla człowieka.

List polecony

Racjonalizacje to nic
romantyzacje
to dopiero mechanizm obronny

jest coś cholernie pociągającego
w byciu wyrzutkiem
a pierwszy komplet pościeli w areszcie
można uznać nawet za przygodę

po prawdzie to jest jedyna dostępna przygoda
dla ludzi którzy żyją bez celu w życiu
i bez pieniędzy
bez nich
życie zgodne ze społecznymi zasadami jest

jak zapętlone flaki w oleju
pochlastać się można

gorzej jak już odkryjesz swój cel
i zaraz za tym zaczną pojawiać się pieniądze
a za nimi prawdziwe przygody ambitnej kreacji
i przemiany otaczającej rzeczywistości

a ty dostając list polecony
nadal masz spocone dłonie ze stresu
zupełnie jak dawniej

Widziałem Go

Spał na ławce
z głową złożoną
na plastikowej torbie

Płaszcz na nim był purpurowy
Podobny do starej wycieraczki

Na głowie miał czapkę uszatkę
Na dłoniach fioletowe rękawiczki
Z których wychodził palec
Wskazujący i ten drugi
(zapomniałem jak się nazywa)

Zobaczyłem go w parku

Między nagim drzewkiem
Przywiązanym do palika
Blaszaną puszkę po piwie
I podpaską zawieszoną
Na krzaku dzikiej róży

Ubrany w trzy swetry
Czarny biały i zielony
(a wszystkie straciły kolor)
spał spokojnie jak dziecko

Poczułem w sercu swoim
(nie pomyślałem lecz poczułem)
Że to jest Namiestnik
Jezus na Ziemi

A może sam Syn Człowieczy?

Chciałbym go dotknąć
I zapytać
Czy ty jesteś Piotr?

Ale ogarnęło mnie
Wielkie onieśmielenie
I oniemiałem

Twarz miał zanurzoną
W kłakach rudej brody

Chciałem go obudzić
I spytać raz jeszcze
Co to jest prawda

Pochyliłem się nad nim
I poczułem zepsuty oddech
Z jamy
Ustnej

A jednak coś mi mówiło
Że to jest Syn Człowieczy

Otworzył oczy
I spojrzał na mnie

Zrozumiałem że wie wszystko

Odchodziłem pomieszany
Oddalałem się
Uciekałem

W domu umyłem ręce

Tadeusz Różewicz
Uwaga!

Bezwstydny wizualny snobizm

Tutaj możesz pomarnować sobie życie, nie osiągając nic na poziomie światowym, jednocześnie czując się cholernie dobrze ze sobą i swoim wysoce wysublimowanym gustem. Magazyny, katalogi, identyfikacje nowojorskiego metro i tego typu smaczki.

Fascynujący dokument o serialu Miami Vice alias Policjanci z Miami alias Policjanci z Jajami. Teraz już rozumiem gdzie leży źródło tak wielu stylistyk nawiązujących do lat 80-tych i do Miami. Palemki, różowy i seledynowy, vaporwave te sprawy.
Bardzo mądre rzeczy mówi ziomek z tego kanału.
Old schoolowy kanał o świętej geometrii i wiedzy alternatywnej. Sprzed 2012 ;) Żółte napisy i stary, piękny internet.
Ooooo móóóóój boże. Jakie to piękne.
Fascynujący twórca o fascynujących poglądach.
Wrestling jest wizualną, choreograficzną i powieściopisarską formą sztuki. W dodatku wykonywaną nie przez aktorów, lecz przez sportowców - szacunek za talent.
włóż ździebełko trawy w szczelinę pomiędzy przejawieniem wszystkim mleczom na łące pomiędzy kocha / lubi swoimi włosami zakryj moją głowę dmuchnij zakryj moje oczy a lubi i szanuje rozkołysz biodrami ziemię i niebo i nieprzejawieniem dmuchnij urywany hejnał życia żeby mi błędnik nie zwariował

Pasek na cipce to moja filozofia życia
ludziom od bandy do bandy odbija się
ze skrajności w skrajność - skaranie boskie
busola normotypów jak fortuna skręciła bieg

Mówić o seksie było śmiertelnym foux paux
o rasizmie i eugenice już wcale nie
sto lat później jest dokładnie na odwrót
sigma samiec ociera wzgardy ślinę
i pyta: czy tylko ja to widzę czy może śnię?

Przez wieki mroczne
kobiece łona były czarnym
płodnym trójkątem
zakreślonym przez Architekta
teraz jak u małego dziecka
jakikolwiek włos jest passe

A ja uważam, że najświetniejszy okres naszej cywilizacji przypadł akurat na ten krótki okres, w którym kobiety wiedzione wyważeniem rozumu i zmysłów, wygalały na cipce tylko mały, genialny pasek.

Nazwij mnie nawet i centrystą
Ale to nie może być przypadek.

Net-art'owe mózgotrzepy, czyli sztuka na miarę XXI wieku. Okno przeglądarki to potencjalne płótno. Dziwię się, że prawie nikt tego nie rozumie.

Wystawa malarstwa Adolfa Hitlera
+ wege poczęstunek

Wchodzę

Pokarm dla duszy,
pokarm dla uszu:

Bardzo cenię sobie ludzi, którzy są mega oczytani (wielki szacun dla Pana Bzomy!), myślą krytycznie i nie szukają rozgłosu na siłę. Polecam tego OBEE-nautę.

Jason Reza Jorjani to jeden z największych, wizjonerskich umysłów na alternatywnej scenie. Profesor filozofii, który interesując się nauką nie odrzuca duchowości, interesuje się tematem zdolności parapsychicznych i UFO. Działacz społeczno-polityczny. Futurysta. Twórca nurtu filozoficznego zwanego prometeizmem.

Uwielbiam go za to, że podobnie jak ja, bierze z lewicy pochwałę postępu, z prawicy pochwałę siły oraz indywidualizmu i tworzy zupełnie nowy, futurystyczny etos dla ludzkości.

Igor Witkowski to największy umysł tym razem na polskiej scenie alternatywnej. Otwarty umysł połączony z krytycznym myśleniem - esencja.

Karlheinz Stockhausen był dobrym świrkiem. Ten niemiecki kompozytor uważał, że pochodzi z Syriusza i tworzył nieziemską muzykę.

John Cage napisał ten proto-rapowy, quasi-beatboxowy kawałek w roku 1940!

Dla tego kanału warto nauczyć się angielskiego.

Patron

jestem patronem striptizerek
borderek ćpunek i kobiet nocy
złóż córo głowę na moich kolanach
zdejmij maskę zbuntowanej
ukórz się i wyspowiadaj
ojcu który nie osądza
ten cierń werżnęłaś sobie sama
w zbolałe serce
bo inaczej nie potrafiłaś zawołać o pomoc
chciałaś zlizać esencję letnich nocy
wypić ekstrakt życia do ostatniej kropli
jesteśmy do siebie tacy podobni

jakby ślepy kulawego pod rękę podjął

i nie waż się wodzić mnie na pokuszenie
bym naszych palców nie splótł
i nie przeprowadził po moście wzwodzonym
zgiętą w pół w pokucie
łapiącą oddech echa
nad bagnem na którym rosną róże
apage!

Przebacz jej Panie
tak dobrze udawała że nie wie co czyni

Mantra oczyszczająca z chciwości, złości, zazdrości i innych -ości.

Tabliczka ulicy Wiejskiej pokryta mantrą Om Mani Padme Hum
Tabliczka ulicy Wiejskiej pokryta mantrą Om Mani Padme Hum
Tabliczka ulicy Wiejskiej pokryta mantrą Om Mani Padme Hum
Tabliczka ulicy Wiejskiej pokryta mantrą Om Mani Padme Hum
Tabliczka ulicy Wiejskiej pokryta mantrą Om Mani Padme Hum
Tabliczka ulicy Wiejskiej pokryta mantrą Om Mani Padme Hum
Tabliczka ulicy Wiejskiej pokryta mantrą Om Mani Padme Hum
Tabliczka ulicy Wiejskiej pokryta mantrą Om Mani Padme Hum
Tabliczka ulicy Wiejskiej pokryta mantrą Om Mani Padme Hum

Siatki, czyli zasady kompozycji typograficznej

dajcie mi świat
w którym dałoby się
kochać stwórcę

Jaś Kapela może być dziwakiem
ale podoba mi się, że nie przeprasza za to
łap chuju tomik poezji i czytaj na wizji
milionom ludzi
którzy myślą, że wiersz musi się rymować

Stanowski z pierwszego zadrwił
z drugiego już nie mógł
bo obiektywnie był zbyt dobry
i myślę, że w tym szaleństwie tkwi metoda

chwytać chwile i zatrzymywać w biegu świat
być projektantem
i nie przepraszać za to
testować granice potencji człowieka w sztuce
pomiędzy autorstwem
autorytetem
i autoryzacją

masz władzę poeto
to wielki ciężar.

Naucz się projektowania w 7 dni!

Poprzeciągaj sobie elementy na siatce. Stwórz kompozycję przyjemną dla oka. Klikając w ikonkę obrotu, która pojawia się po najechaniu myszką, obracasz element. Klikając w ikonkę dużego kwadratu, zamieniasz go na okrąg.

"talent"?
myślisz, że bycie artystą to
to fajne, lekkie życie?
przy nauce fachu, a także pasmo poświęceń, wyrzeczeń i upokorzeń.
bycie artystą to krew, pot i łzy i zarwane noce

A teraz zobacz poniżej na to mistrzostwo dizajnu. Wzwódfchuj!